Zuza Jabłońska to – podobnie jak Roksana Węgiel – wschodząca gwiazda polskiej muzyki. Nastoletnia piosenkarka z Gdańska ma jednak znacznie trudniej. Walczy bowiem z chorobą, której praktycznie nie da się wyleczyć. Otworzyła się przed dziennikarzami TVN.
Zuza i Roxie Węgiel pojawiły się na polskiej scenie muzycznej dosłownie w tym samym momencie. Nic więc dziwnego, że mnożą się porównania tych dwóch artystek. Faktem jest jednak, że to Zuzanna ma znacznie trudniej. 16-latka z Gdańska wystąpiła w najnowszym odcinku programu „Dzień dobry TVN”.
Jesienią 2017 r. Zuzanna Jabłońska wzięła udział w pierwszej edycji programu TVP2 The Voice Kids. Szybko przeszła do kolejnego etapu i dołączyła do drużyny Tomsona i Barona z zespołu Afromental. Zakwalifikowała się do odcinków na żywo i dotarła do finału rozgrywanego 24 lutego 2018.
Tam zaśpiewała w trzy piosenki („Believer” zespołu Imagine Dragons, „Nieznajomy” Dawida Podsiadło oraz własny singiel, „Sami”). Zajęła drugie miejsce w głosowaniu telewidzów, przegrywając ze wspomnianą Roksaną Węgiel.
Dziś w krótkim materiale TVN przedstawiono wstrząsające fakty z życia młodej wokalistki. Zuza Jabłońska opowiedziała między innymi, jak traktowali ją rówieśnicy w związku z chorobą, na którą cierpi. Trzeba przyznać, że to bardzo smutne relacje…
Zuza Jabłońska – choroba nie dawała jej żyć
Zuzia Jabłońska od drugiej klasy szkoły podstawowej walczy z Zespołem Tourette’a, czyli wrodzonym zaburzeniem neurologicznym, które charakteryzuje się przede wszystkim występowaniem licznych tików ruchowych i werbalnych, które w dużym stopniu utrudniają normalne funkcjonowanie – czytamy na stronie TVN-u.
– Dopiero w wieku około 8 lat zaczęłam się orientować, że coś jest ze mną nie tak – mówi dziś Zuza Jabłońska. Przyznała, że jako dziecko nie zdawała sobie sprawy ze swojej choroby. „Nie interesowało mnie to, miałam to przysłowiowo gdzieś” – stwierdziła.

– Nie da się tego wyleczyć, jej terapią jest muzyka. Zauważyliśmy z mężem, że kiedy Zuza śpiewa czy próbuje grać, to jest bardzo spokojna, bardzo się wycisza – mówi z kolei matka Zuzanny. Dodaje, że w przypadku jej córki choroba w dzieciństwie przyszła nagle „jak tsunami”.
Następnie bardzo smutne fakty zdradziła sama Zuza. – Nie było łatwo na początku, bo jako mała dziewczynka zostałam odrzucona przez rówieśników. Przez to musieliśmy zmienić szkołę – przyznała Zuza Jabłońska. Cała historia zakończyła się jednak happy endem.

W nowej szkole Zuza odnalazła się bowiem bardzo dobrze. Potwierdza to m.in. Katarzyna Komar, dyrektor nowej szkoły Zuzi. – We wrześniu przyszła do nas i podjęła taką decyzję, że chciałaby taki wykład o swojej chorobie przeprowadzić, żeby opowiedzieć o tym innym dzieciom – opowiada pani dyrektor.
Nowi koledzy i koleżanki Zuzy przyznają, że taki wykład był dobrym pomysłem. Cieszą się, że mogli usłyszeć o tej chorobie z ust samej zainteresowanej, zamiast przeglądać niepotwierdzone informacje w internecie. – Był stres, oczywiście, ale zostałam dobrze przyjęta. I tak sobie właśnie żyjemy tutaj już od trzech lat – skwitowała uśmiechnięta Zuza Jabłońska.