Teleturniej „Milionerzy” od lat cieszy się ogromną popularnością. Wielu widzów zastanawiało się, jakie tajemnice skrywa program. Podczas ostatniego wywiadu Hubert Urbański zdradził tajemnicę, która najbardziej nurtowała wszystkich widzów. Powiedział, co widzi na swoim ekranie. Wielu widzów jest zaskoczonych.
„Milionerzy” na antenie TVN goszczą już od 1999 roku. Podczas tych wszystkich lat emisji mieliśmy okazję obserwować to, jak zmienia się teleturniej i jak coraz bardziej wykorzystywana w nim technologia idzie do przodu. Wielu widzów zastanawiało się, co ukazuje się na ekranie prowadzącego podczas programu. Większość z nich była przekonana, że Hubertowi Urbańskiemu wyświetlają się pytania wraz z prawidłowymi odpowiedziami. Okazuje się jednak, że wcale tak nie jest.
Prowadzący program wyznał ostatnio, że podczas teleturnieju sam ma okazję sprawdzić swoją wiedzę. Przede wszystkim dlatego, że pytania, które zadaje uczestnikom, sam słyszy po raz pierwszy. Ta informacja była sporym zaskoczeniem dla wszystkich, którzy byli przekonani, że Urbański wcześniej przygotowuje się do programu.
Hubert Urbański zdradza największą tajemnicę teleturnieju „Milionerzy”
Mężczyzna wyznał, że na jego ekranie pojawiają się pytania, ale nie ma na nie odpowiedzi. Podkreśla, że gdyby na jego monitorze od razu pojawiałaby się zaznaczona poprawna odpowiedź, osoby siedzące za nim, mogłyby podejrzeć i podpowiedzieć uczestnikowi. Dlatego dopiero w momencie udzielenia odpowiedzi przez uczestnika, prowadzący dostaje informacje, która odpowiedź jest poprawna, a dodatkowo pojawia mu się jej opis.
Hubert Urbański wyznaje, że czasami korzysta z zamieszczonych opisów do objaśnienia wszystkim odpowiedzi, ale nie zawsze. Wyznał również, że stres, jaki towarzyszy uczestnikom programu jest ogromny. Często przez natłok wydarzeń, które mają miejsce, zapominają oni prostych rzeczy, takich jak przykładowo imię swojej żony, czy męża.
W teleturnieju „Milionerzy” gra toczy się o ogromne pieniądze, zatem nic dziwnego, że czasami uczestnicy mają problem z udzieleniem odpowiedzi na dziecinnie proste pytania. Wielu nie kryło zaskoczenia, dowiadując się, że sam prowadzący nie zna wcześniej pytań, które zadaje.